sobota, 30 kwietnia 2016

Ogłoszenie

Hej wszystkim, cudem będzie jeśli ktoś tu jeszcze zagląda :)
Ogłoszenie dotyczy moich przenosin na Wattpad, tam będę pisać o Gintamie i nie tylko. Jest tam wiele możliwości których nie mam na blogu, a z których chciałabym skorzystać.
Mój profil to https://www.wattpad.com/user/AlexiaSenpai, jeszcze nic nie napisałam, ale mam nadzieję że jakieś opowiadanie niedługo tam się znajdzie.
To co tu zamieszczałam nie usunę, choć mi wstyd XD
To wszystko, mam nadzieję że spotkamy się na Wattpad :)

niedziela, 27 marca 2016

Gintama

Wróciłam C:
Wesołego jajka, mokrego poniedziałku i... co do Prima Aprilis... Chyba wszyscy wiemy czego życzyć XD


- Kagura.
Z bólem otworzyła oczy, jednak po chwili oślepiona bielą ponownie je zamknęła. Słyszała pikanie maszyny oraz kroki z korytarza, czuła zapach lekarstw oraz krwi, więc mogła sądzić że jest w szpitalu.
Gdy tylko się obudziła ogarnął ją ból, który przeszył całe ciało. Jęknęła.
- Kagura, trzymaj się.
- Zamknij się, próbuję.
Po głosie wnioskowała że obok niej siedzi Gintoki. Gdy poczuła się na tyle silna by otworzyć oczy, upewniła się w tym przekonaniu.
Co prawda był pokryty licznymi ranami, był też niezwykle pobladły - zapewne czekał aż się obudzi przez całą noc, mimo to wciąż nim był, co dodało dziewczynie otuchy.
Zaraz potem spojrzała na siebie, co sprawiło że przestała czuć zadowolenie. Nogi miała zagipsowane, Próbowała sobie przypomnieć jakiekolwiek zdarzenia sprzed obudzeniem się w szpitalu.
Strzała.
Więcej strzał.
Spadanie.
Okita nad nią.
Krzyki wszystkich boleśnie wpijające się w umysł.
- Panie Sakata, musimy porozmawiać o kosztach.
- Zaraz umrę, wtedy to nie ja będę płacić, prawda? Doktorze, prawda?
Z niechęcią wymalowaną na bladej twarzy wyszedł z pokoju, na pożegnanie obrzucając Kagurę uśmiechem. Widziała jak się do niego zmuszał. Widziała też jak ledwo chodził, usłyszała jak w korytarzu się przewrócił, po tym jak przy niej udawał silnego.
Choć dla niej już był silny, najsilniejszy, nieważne ile razy upadł.
Rozejrzała się. Po prawej puste łóżko na którym leżał karton pełen bandaży, obok podłączona do dziewczyny kroplówka, naprzeciwko szafka wypełniona lekarstwami oraz dokument, na którym wypisane były dane Kagury. Po prawej także było łóżko, jednak zajęte. Gdy tylko zauważyła brązową czuprynę, nie miała wątpliwości przez kogo.
Pamiętając ratunek przez jakiś czas się w niego wpatrywała. Wyglądało że jest z nim o wiele gorzej.
- Sougo...
Chłopak zaskoczony odwrócił się w jej stronę, przy okazji pokazując liczne rany na twarzy. Widząc że Okita jednak jest przytomny, schowała się pod białą kołdrę, po czym zaczęła głęboko oddychać udając sen. Już widział ją obudzoną, jednak miała nadzieję że pomyśli że było to przewidzenie, spowodowane licznymi lekarstwami.
- Nic z tego, wiem że udajesz. Tak odwdzięczasz się swojemu bohaterowi?
Nie odezwała się, tylko delikatnie wychyliła się zza pościeli i na niego spojrzała. Znużone oczy, zapewne po bezsennej nocy, zadrapania, oraz uśmiech.
Łagodny, przyjazny, ale jednocześnie wypełniony bólem uśmiech.
Czuła że wolałaby usłyszeć ten straszny sadystyczny śmiech.
- Nic ci nie jest?
Pytanie zostało skierowane do niej. Przepełnione troską, wywołało u niej tysiąc myśli oraz ból w okolicy klatki piersiowej.
- N-Nie.., A co z tobą?
- Prawie nic nie czuję.
Wiedziała że skłamie.
Spadł z wysokości kilkudziesięciu metrów przyjmując na siebie strzały, niemożliwym było po czymś takim nie czuć bólu. Jego mocno zaciśnięta ręka była tego dowodem.
- Przepraszam.
Zamknęła oczy i odpłynęła.

Kolejny raz się obudziła - tym razem nie czując bólu - nie mając nad sobą szpitalnej bieli, a zmartwioną twarz Shinpachi'ego. Kątem rozwartego oka zauważyła Gintoki'ego który wpatrywał się w niebo za oknem, które od czasu śmierci szoguna miało szary odcień.
Bezproblemowo podparła się o łokcie okryte bandażami i rozejrzała się wokoło. Sadaharu widząc jej pobudkę wesoło szczęknął i zamerdał ogonem, po czym skoczył na Sakate pragnąc podzielić się z kimś euforią. Srebrnowłosy krzyknął, widząc że ogromny pies wylał przy tym trzymany przez niego kartonik mleka, zaraz potem jednak zaczął się śmiać.
Gdyby nie szarość nieba wydawałoby się że wszystko wróciło do normy.
- Sougo...
Po raz kolejny było to jej pierwsze słowo po wybudzeniu.
- Okita jest w swoim domu. Ma poważne rany i jeszcze się nie zagoiły, więc musi odpoczywać.
Ulżyło jej, jednak zmartwienia nie zniknęły. Nie zdążyła z nim porozmawiać, wyjaśnić, pobyć... Była na siebie wściekła że myśli o nim zakrywały szczęście zobaczenia rodziny.
Gintoki jedyny zauważył jej wyraz twarzy.
- Ale wrzut na tyłku, poprosili nas żebyśmy się nim opiekowali...
- He? Naprawdę? - Shinpachi nie wyczuł atmosfery.
- Ale musimy pilnować Sadaharu, bo zaczyna sam wychodzić z domu...
- Od kiedy? Nawet nie umie otwierać drzwi!
- A ja i Shinpachi ledwie się trzymamy...
- Ja raczej nie...
- Kagura, zrobisz to dla nas?
Dziewczyna przytaknęła po czym złapała parasolkę i wybiegła z domu, zostawiając za sobą zdziwionego Shimurę i uśmiechniętego Sakate.
"Szybko dorosła."

Nad tym co postanowi zrobić, zaczęła zastanawiać się przed domem Okity. Wiedziała że głupotą było pukać, brunet prawdopodobnie nadal nie mógł chodzić. Cicho otworzyła drzwi po czym zdała sobie sprawę, że nigdy tu nie była. Dom był duży, znacznie większy niż jej siedziba. Znalazła pokój z napisem "Sougo" i rozsunęła drzwi, by po chwili ujrzeć pusty pokój, w którym znajdowała się jedynie szafka przepełniona lekarstwami oraz łóżko, na którym leżał Sougo.
Był obudzony, spojrzał na nią bez cienia zaskoczenia. Zauważyła że trzymał miecz.
- A, to tylko ty. Myślałem że ktoś się do mnie włamał.
- Zaraz ci dam "to tylko ja". Kto by chciał się włamać do takiej nory...?
Rozejrzała się po pokoju. Wyglądał na dość stary, tak samo jak reszta budynku.
- Więc? Przyszłaś żeby się ze mną kłócić? Ara, czyżbyś za tym tęskniła?
Zarumieniła się z wściekłości i ruszyła w jego stronę. Widząc że jest w nie humorze zacisnął dłoń na mieczu. Jednak zamiast go zaatakować, wyjęła z kieszeni termometr i odmierzyła jego temperaturę.
- Nic dziwnego że mówisz takie głupoty. Masz 38 stopni.
Nie odezwał się, tylko opuścił katanę.
- Co ty wyprawiasz?
Bez odpowiedzi, ruszyła w stronę plecaka którego ze sobą zabrała, i wyjęła kompres. Położyła na zabandażowanym czole chłopaka.
Jęknął czując nagłe zimno. Dziewczyna zaczęła krzątać się po domu, szukając kuchni, i wróciła trzymając miskę z białą zawartością. Skierowała ją w jego stronę, jednak widząc jego zagipsowaną rękę usiadła na brzegu łóżka. Podniosła łyżkę zapełnioną ryżem, po czym zaczęła dmuchać.
- Oi, ty chyba nie...
Gdy para przestała lecieć, nakierowała łyżkę w jego stronę. Okita odsunął się od niej.
- Co z tobą, Chinko? Jesteś jakaś dziwna. - opuściła głowę - Jakaś strzała jednak cię trafiła? Chyba....
- Zamknij się, idioto.
Wyglądała na zdołowaną. Zauważył to i zamilknął.
- Chcę ci się odwdzięczyć. Gin mi mówił że zawsze trzeba oddawać, pod warunkiem że nie są to pieniądze.
Czuła się winna, że nie potrafiła ochronić najbliższych, że to ona musiała być chroniona.
Przegrali?
Wygrali?
Cokolwiek się stało, ona nie miała na to najmniejszego wpływu, została bezużyteczna i pełna winy. Do tego pociągnęła za sobą Sougo, który prawdopodobnie czuł się tak samo jak ona, wiedząc że nic nie zdołał zrobić. Nie mógł zapłacić za te wszystkie lata pomocy i przyjaźni ze strony Shinsengumi.
Przez chwilę milczeli, wpatrując się w podłogę. Ponownie Yato się odezwała, kładąc rękę na dłoni chorego.
- Oi, zauważyłeś że mimo tego że cały czas walczymy i się kłócimy, nigdy się nie zraniliśmy? Nawet nie pozwalamy się ranić. Czy możemy  w takim razie nazywać się wrogami? Kim dla siebie właściwie jesteśmy...?
Cała jej wypowiedź była przepełniona niepewnością. Cisza nadal trwała, jednak zmniejszono dystans, gdy Sougo zbliżył się Yato i objął ją.
Odwróciła się w jego stronę i odwzajemniła uścisk, chowając głowę w jego szyi żeby zdusić płacz. Czuł że jedyne co mógł robić, to delikatnie pogładzić ją po głowie.
Po chwili wyjęła głowę, i zwróciła ją ku jemu. Patrzyli na siebie, obserwując wyrzuty i  zmartwienie w oczach.
To Sougo się pochylił, i delikatnie musnął wargami jej usta. Nawet dźwięk spadającego talerza im nie przerwał. Przepełnieni różnymi emocjami, głównie żalem, choć na chwilę w ten sposób zapomnieli o wszelkich negatywnych myślach.
Pogłębił pocałunek, kiedy dziewczyna zaczęła płakać.
- SOFA, wygląda na to że już wyzdrowiałeś!!
Do pokoju wparował Gintoki z Hijikatą, za nimi nie chętnie włóczyli się Shinpachi, Kondo i Tae.
- Ara, bałam się że przez naszą Kagurę jesteś poważnie ranny.
Tae z uśmiechem położyła z naciskiem dłoń na plecach Okity, po czym zmusiła go do skłonu. Yato, która dosłownie przed chwilą się od niego oderwała przestała powstrzymywać śmiech.
Hijikata patrzył na scenę oniemiały.
- Sougo... Czy to znaczy... Że ty i... Chwila, przestaniesz się nade mną znęcać?
Był oszołomiony, jednak nawet szok nie pozwolił mu zahaczyć o poważną atmosferę. Każdy miał za sobą przykre chwile, a obecny komizm sytuacji pozwalał im zapomnieć.
Rudowłosa odpowiedziała:
- Wybacz Toshi, atak przyjdzie ze zdwojoną siłą.
Słysząc śmiech jej najbliższych, jedną ręką otarła łzy które nie zdążyły wyschnąć, zaś drugą ręką trzymała dłoń Sougo, ukrytą pod kołdrą przed wzrokiem innych.

Jak zwykle muszę narzekać na opowiadanie:
Wiem że wymuszony koniec '__'
Dawno mnie nie było ^^ Zauważyłam że liczba wyświetleń znacznie się zwiększyła, i jestem bardzo zadowolona ^^
Mówiąc szczerze, zastanawiam się nad skończeniem blogu, bądź zawieszenia. Brak mi pomysłów i czasu, a zbliżający się koniec anime i mangi też jakoś nie pomaga. Jeśli się zdecyduję to z pewnością napiszę :)

niedziela, 6 marca 2016

Wiem że miałam pisać. Ale powróciłam do szkoły więc rzadko coś mi się udaje ;-; Wspomnę tylko o tym http://anime24.pl/news.php?readmore=1544
Naaah, nie wierzę, mam nadzieję że to słaby troll, bo o ile przeżyłabym koniec anime, to tylko wiedząc że manga nadal ciągnie.
To naprawdę smutna wiadomość, bo w Gintame wciągnęłam się dopiero w wiosnę, i od tego czasu jest to mój ulubiony tytuł. A to że nie będę mogła czekać na kolejny chapter, kolejny odcinek, naprawdę załamuje.
Nawet fakt że być może autor złączy w końcu shipy mnie nie pociesza. Miałam nadzieję że Sorachi będzie brał przykład z dłużej trwających shounenów i ciągnął Gintamę przynajmniej drugie tyle.
Nie chcę się żegnać z tym anime, mimo to szczęście że Sorachi w ogóle poświęcił tyle czasu na tą serie,
Dobra, a teraz idę się powiesić.

niedziela, 21 lutego 2016

To twoja wina.

Nah, z góry przepraszam że nic nie piszę, ale nie mam pojęcia czy ktoś to czyta ;-;
Może napiszesz komentarz? C:>

- Tym razem wygram, Chinko!
Kagura odpowiedziała gniewnym spojrzeniem, i stanęła bojowo nawet nie wyciągając parasolki, choć Okita zdążył już wyjąć z pochwy katanę.
Gdy wyglądało na to że zacznie się kolejna bójka, dziewczyna po prostu wybiegła z pola walki w stronę nadchodzącego Gintoki'ego, zostawiając zdziwionego bruneta samego.
Z rezygnacją obserwował jak się oddala.

Nie pierwszy raz Kagura odmówiła pojedynku. Od dłuższego czasu wydawała się go unikać, a za każdym razem gdy Yorozuya i Shinsengumi się spotykało, chowała się za Sakatą.
Musiał przyznać że zaczynał tęsknić za tą agresywną małolatą - straszenie Hijikaty zaczęło go nudzić.
- Głupia Chinka.
Uraził ją czymś?
Zranił ją?
Dlaczego go ignorowała?
Mimo że miał częsty kontakt z płcią przeciwną, Kagura zawsze była dla niego tajemnicą.

Oczywistym było, że podczas jednego z patroli w końcu ją spotka, nie zależnie od nich przeznaczenie zawsze ich łączyło. Jednak i tym razem rudowłosa ominęła go szerokim łukiem.
I w tym momencie coś w nim pękło. Nie zamierzał pogodzić się się z obecną sytuacją, nie zamierzał także udawać że nie ma na nią najmniejszego wpływu. Chciał się z nią pokłócić, chciał z nią skrzyżować miecze, ale wszystko to było niemożliwe.
Złapał ją za nadgarstek, i próbując udawać opanowanego zaczął zastanawiać się co powiedzieć.
- Oi, masz że mną jakiś problem? Niezbyt mnie to obchodzi czy czujesz do mnie wstręt, ale dobrze by było gdybyś chociaż mi to powiedziała.
Pierwszy raz od dłuższego czasu spojrzał jej w oczu.
Jego wzrok natknął się na czerwoną z wstydu twarz Kagury
Zmarszczył brwi, pierwszy raz widząc u niej taką reakcję. Przybliżył się do niej i schylił, a odległość między nimi zaczęła niknąć.
- Ej, co ci jest? Ignorujesz mnie? Dlaczego jesteś taka czerwona?
Jedyną odpowiedzią był pisk, zaraz potem zasłoniła usta.
Spojrzała na niego z wściekłością, jednak nadal zawstydzona.
Pewnie gdyby nie ramiona chłopaka wokół niej i ściana za nią, kopnęła by go, uderzyła, napluła po czym uciekła jak najdalej. Jednak obecnie była bezsilna.
Westchnął po czym położył głowę na jej ramieniu.
- Nie mam ochoty się z tobą w ten sposób bawić. Nie chcesz się ze mną więcej bić? Nienawidzisz mnie? Od dłuższego czasu nawet na mnie nie patrzysz, chociaż kiedyś robiłaś to z nienawiścią. Nie przypominam sobie bym zrobił coś tak ko...
- Zamknij się, ty głupi sadysto!
W końcu się odezwała, jednak jej podwyższony ton sprawił że intymność spadła, ludzie omijający uliczkę zaczęli spoglądać w ich kierunku.
Brunet odsunął się od niej, niepewnie spoglądając na jej płaczliwy wyraz twarzy.
Ona zaś wyciągnęła swoją parasolkę, otworzyła ja, po czym odbiegła od miejsca zdarzenia.

Od tego zdarzenia minęło kilka dni, w ciągu których zarówno Kagura jak i Sougo byli niezdolni do pracy, z tą różnicą że Kagura miała jej niewiele.
Opiekunowie tylko bezradnie obserwowali jak ich przyjaciele dotychczas tak żywiołowi spędzali dnie wpatrując się w sufit.
Jednak to ponownie Okita postanowił wykonać pierwszy krok, a zarazem drugie podejście. Nie tylko mu przeszkadzała obecna relacja pomiędzy ich dwójką, jakiekolwiek kontakty Shinsengumi i Yorozuyi zniknęły.
Kiedy był pod drzwiami najemników, w tej samej chwili w której podniósł rękę by zapukać drzwi się otworzyły. Kagura z przerażeniem wpatrywała się w zaciśniętą pięść chłopaka, po czym złapała za drzwi. Widząc co zamierza zrobić, także za nie złapał, i zaczął ciągnąć w przeciwną stronę.
- Co ci się nie podoba!?
Powiedział w trakcie siłowania.
- Po prostu idź, zboczeńcu!
- Niby co jest zboczonego w tym co robię?
Puścił drzwi, jednak na nieszczęście Kagury chwilę potem wyjął miecz, i... Zniszczył nimi blokadę między nimi.
Przez chwilę wpatrywał się w nią dumnym wzrokiem.
Kagura jednak niewiele sobie z tego robiąc, odwróciła się i zaczęła biec w stronę najbliższego okna.
Już je otworzyła, już wystawiła rękę na powietrze, jednak silny ucisk w okolicy żołądka przez który jej śniadanie miało ochotę się wydostać ją powstrzymało.
- Przestano uciekać, idiotko!
- Zamknij się, to twoja wina! Ciągle o tobie myślę!
Skolowany ją puścił.
- He?
Zastanawiał się kiedy ten goryli autor zamienił ta mangę w kolejny śmieć dla dojrzewajacych dziewczyn. Zastanawiał się też czy Kagura była na tyle głupia by nie wiedzieć co to oznacza.
Odwróciła się z znajomą mu już czerwienią na policzkach i zakłopotaniem.
- W przeciwieństwie do ciebie w końcu dorosłam. Nie jestem głupia, wiem zecos do ciebie czuje. Spytalam Giną co mam robić, ale... Powiedział że mam się do ciebie nie zbliżać bo faceci są niebezpieczni, a moje wyznanie sprawi że wielu fanów przestanie nas oglądać i nie będzie miał kasy na pachinko.
Z jakiegoś powodu poczuł ulgę.
Ale zaraz potem niedowierzanie.
Jak miał jej odpowiedzieć? Czy sam fakt że tak bardzo mu zależało na rozmowie nie sprawiał że także coś do niej czuł?
Ona tymczasem, zrozumiawszy co powiedziała schowała twarz w dłoniach.
Spojrzał na niego dopiero gdy zaczął się wręcz obsesyjnie śmiać.
- Więc to wszystko wina szefa? On, Chinko, nie uważasz że powinniśmy jakoś się na nim zemścić?
Oboje się usmiechneli.
Dziewczyna cieszyła się że nie opowiedział nic o jej wyznaniu. W takiej chwili było by to zbyt zawstydzające, a strach przed wyznaniem też w tej chwili zmalał.


Pierwszym co powstało Gintoki'ego po powrocie był mocny uścisk Kagury, która z końca pokoju wręcz poleciała na mężczyznę.
Za jej glową zauważył Okite, wpatrującego się w niego z uśmiechem. Był zdziwiony widokiem Kagury, która była szczęśliwa w pobliżu Sougo.
Gdy odsunęła się od niego, z uśmiechem rzekła:
- Gin-chan, jestem w ciąży!
Wypuścił mleko z rąk. Być może pierwszym co by zrobił było zaatakowanie najbliżej stojącego chłopaka. lecz był tak zmęczony i zszokowany, że jedyne co mógł robił to oczekiwać wyjaśnień. Takich jednak nie dostał, a Sougo zbliżył się do tej dwójki.
- C-co, jak to? Kagura? To moje dziecko?
- Wybacz szefie, to dziecko będzie moje.
Gdy srebrnowłosy zemdlał, uśmiechnięta dwójka złapała za markery,



Wiem że ostatnio piszę trochę beznadziejnie X) Na usprawiedliwienie powiem że w planach mam zacząć kilku-rozdziałowe opowiadanie szkolne z Gintamą, ciągle piszę pierwszy rozdział, i głównie nim ostatnio jestem zajęta. Ale mam teraz ferie (jedyny plus mieszkania w Łodzi), więc mam sporo czasu na pisanie :3
Na pewno będzie w nim OkiKagu, GinTsu, SakaMutsu i trochę cracków X)

niedziela, 14 lutego 2016

Błękit nieba za oknem nieraz wydawał się Okicie bardziej interesujący od tego, co się działo na lekcji, a słowa piosenek płynące z dobrze ukrytych słuchawek zapamiętywał lepiej niż nudne i nieciekawe wywody nauczyciela.
Dzisiaj było inaczej.
Z zainteresowaniem wysłuchiwał i zapisywał w pamięci każde słowo wychowawcy, wiedząc że kiedyś je sobie przypomni, zaś wzrokiem biegał po klasie, chcąc jak najlepiej zapamiętać uczniów i salę.
- ... Nie sądziłem że kiedykolwiek skończycie tą szkołę. Jestem pozytywnie zaskoczony.
Sougo usłyszał jak dziewczyny i Kondo zaczynają płakać. Sam miał ochotę do nich dołączyć.
To śmieszne jak szybko i brutalnie może się skończyć to, co nazywamy codziennością.
Gdy zauważył że nawet Hijikata rozpoczyna szloch, podniósł rękę, tak jakby chciał się zgłosić do odpowiedzi - co dotychczas nigdy się zdarzyło.
Srebrnowłosy z nieukrytym zdziwieniem kiwnął głową, oznaczając że pozwala mu się wypowiedzieć.
- Sensei... Połowa naszej klasy to sami idioci.
W tej chwili spojrzał na kagurę, która postanowiła topić smutek w jedzeniu. Uśmiechnął się.
- Więc przykro mi to mówić, ale prawdopodobnie jeszcze się zobaczymy. Ucz nas dalej, Ginpachi-sensei.
W tej samej chwili na Sakate polecieli uczniowie,

Na balkonie spędzał większość czasu, zarówno lekcyjnego jak i wolnego. Stąd najłatwiej było myśleć, rzecz jasna o wszystkim oprócz o nauce. Zabawnie też było rzucać w uczniów kredkami, po czym się chować, i słyszeć oskarżenia między nimi płynące.
Szkoda tylko, że już nigdy nie będzie dane mu tego zrobić.
Utkwił wzrok w kolorowym wielkim napisie wywieszonym przy szkolnej bramie.
"Gratulację z okazji zakończenia roku szkolnego"
- O, ktoś już tu jest!
Nie odwrócił się, wiedząc że za nim stoi Kagura. Zazwyczaj w czerwonym dresie założonym gdzieś pomiędzy mundurek, tego dnia wzięła sobie do serca estetykę wyglądu i nie nałożona na żaden dres spódniczka mundurka powiewała na wietrze.
- Przyszłaś tu poznęcać się nade mną, Chinko?
- Zamknij się idioto, nie wszystko kręci się wokół siebie.
Podsunęła mu paczkę sunkobu, wyraźnie go nimi częstując. Wziął zielony wodorost, mimo że nadal miał w pamięci jego nienaturalnie kwaśny smak.
Po opróżnieniu czerwonej paczki, i po upływie pewnego czasu, usłyszeli pod sobą, w okolicach wejścia do szkoły damski płacz i męskie narzekanie. Już po chwili byli w stanie zobaczyć Sarutobi, oraz mężczyznę którego jeszcze niedawno nazywali swoim nauczycielem.
- Łatwo odgadnąć o co jej chodzi. I co zaraz powie.
Okita spojrzał w jej stronę. Z uwagą obserwowała, jak fioletowłosa zaczyna swoje kolejne miłosne wyznanie.
- Ginpachi-sensei! Nie zostawiaj mnie! Zrób ze mną co chcesz, bij mnie, ale bądź ze mną!
Yato zaczęła naśladować Sarutobi, tak jak ona obejmując się ramionami.
Brunet wiedział że próbowała wyciągnąć go z dołu. I musiał przyznać że jej się udało.
- Ginpachi-sensei, k....
- Kocham cię.
Wydawał się dołączyć do zabawy, jednak wymawiając wyznanie nie naśladował Sarutobi, tylko poważnie wpatrywał się w błękitne oczy dziewczyny.
Po chwili jednak się odwrócił, wyraźnie zawstydzony.
- N- Nieważne.
Zaczął iść w stronę wyjścia, ale lekki ucisk za mundurek nie pozwolił mu ruszyć dalej... A może nie chciał iść dalej, i nie potrafił się wyrwać.
- Zamierzasz zmarnować taką okazję? Jest koniec szkoły i pewnie już nigdy nie zobaczysz takiej dziewczyny jak ja. - mruknęła cicho.
- Właśnie na to mam nadzieję.
Prychnęła i go puściła.
Z jakiegoś powodu wiedział że choć wyglądała jakby się tym nie przejmowała, jak tylko odejdzie zacznie płakać jak na ceremonii zakończenia.
Wiedząc o tym nie potrafił ruszyć dalej.
Kagura pomogła mu nie ciągnąć dłużej tego tematu, w takich chwilach wyraźnie była odważniejsza.
- Co zamierzasz robić po szkole?
O dziwo, odpowiedział poważnie.
- Pewnie będę pracował u dojo Kondo, i zostanę policjantem. Co z tobą? Zamierzasz zostać w tej szkole dla idiotów na zawsze?
Dobrze wiedział co się z nią stanie. Plotka o nagłym powrocie jej ojca do domu obiegła już całą szkołę.
Wyjęła kolejne opakowanie żelków i zdjęła wielkie okrągłe okulary z nosa.
- Zamknij się. Ojciec do mnie przyjedzie i zabierze mnie do mojego kraju.
Mimo że praktycznie z nią tylko walczył, była dla niego ważna.
Ale dopiero w takiej chwili to zrozumiał.
Rudowłosa uśmiechnęła się widząc jego reakcję.
Więc już nigdy się nie zobaczą?
- Chcesz ostatni raz sprawdzić kto jest silniejszy?


Zaczęli wracać do domu jako ostatni gdy niebo przyjęło kolor ciemnego fioletu. Oboje zmęczeni, prawie na sobie wisieli.
Kagura niechętnie spojrzała na swoją rękę, której bladość zniknęła pod licznymi siniakami i ranami. Choć w większości zrobiła je sama, uciekając przed atakami Okity, który nie potrafił zadać jej mocnego ciosu.
Na rozstaju dróg to on przytrzymał jej mundurek.
- Co jest?
Przybliżył się do niej i ją objął. Gdy odwróciła głowę w jego stronę, zauważyła że powstrzymuje płacz.
Była zaskoczona, ale jednocześnie go rozumiała. Oddała uścisk, kolejny raz tego dnia poczuła jak w jej oczach wzbierają się łzy.
- Wrócę,obiecuję.
Okita wiedział że przy takim obrocie spraw jego biała koszulka będzie biała od łez dziewczyny, ale nie przeszkadzało mu to. Prawdę mówiąc, miał ochotę zachować ją w takim stanie na zawsze, żeby za każdym spojrzeniem na nią przypomnieć sobie o tej małej żarłocznej dziewczynie.
- Zobaczymy się w areszcie, Chinko.
I po tym krótkim pożegnaniu każdy ruszył w swoją stronę. Sougo wyjął słuchawki z kieszeni, włączył odtwarzacz, i szedł ku domu podśpiewując melodię piosenki, a Kagura wyjęła z torby pierścień z niebieskim klejnotem, którego schował znienawidzony przez nią chłopak.


Tak, w jakiś sposób są te opowiadania powiązane. Nie pytajcie w jaki, bo jeden fic dzieje się w szkole, drugi w Edo, nad trzecim wymiarem jeszcze myślę.
Niedawno odkryłam nowy ship z Gintamy, który popieram,
HataSoup. Jest to Hata x Okita XD.

wtorek, 12 stycznia 2016

Gintama

-Kagura! Trzymaj się!!
Sougo krzyczał nad leżącą Kagurą, wylewając na jej oblicze łzy. Pielengiarki bezradnie słuchały wrasków bruneta, które zagłuszał jedynie głośny płacz dziecka.
Na chwilę, a dla Okity sna sekundę,Kagura otworzyła oczy.
- Souchiro...
Jednak stracił nadzieję, gdy niebieskie soczewki zamiast żywe i roześmiane jak zwykle zdawaly się być puste.
Maszyna do odliczania pulsu zamilkła.

Liście wiśni leniwie padały przed członkami Shinsengumi, tworząc wyraźną oraz zjawiskową ścieżke.
Tego dnia, przy tym krajobrazie, zrozumiał jak piękna jest codzienność.
- Będziesz błagał mnie o przebaczenie gdy z tobą skończę!
- Padniesz na kolana gdy wygram, Chinko.
Gdy ją spotkał była drobną czternastolatką z wybuchowym niczym jedna z bomb Zury charakterem. Dopiero gdy ją dokładniej poznał było dane mu odkryć jej siłe, równą jemu.
Pierwszym uczuciem którym do niej żywił była ciekawość.
Kim jest? Co teraz robi? Jak moze jeść te ohydne wodorosty?
Gdy zrozumiał że nie moze przestać o niej myśleć, poczuł nienawiść. Każdą wolną chwilę poświęcał zastanawianiu się nad nią, o każdą pomyłkę w pracy spowodową bujaniem w obłokach na jej temat oskarżał Yato.
Pokochał ją tuż przed dwuletnim wyjazdem.
Myśli o Kagurze dalej się ciągneły, jednak tym razem był im wdzięczny. W tym trudnym czasie były dla niego jedyną podporą.
Gdy wrócił, zamiast wiecznie uśmiechniętej małolaty spotkał dorosłą kobiete o niesamowitej mocy.
Żałował że nie dane było mu obserwować jak się zmienia. Czuł że uśmiech błękitnookiej na jego widok był pierwszym od dłuższego czasu.
Tej samej nocy wraz z niesamowitą przyjemnością poczuł jak jego miłość do dziewczyny - teraz kobiety - się pogłębia.
- To boli, sadysto!!
Na twarzach pary już dawno gościły rumience, które pokrywały krople potu.
- Sougo... Jestem Sougo, Kagura!!
- Sougo!
Pierwszy raz ucieszył się słysząc swoje imię, wymienione z wszystkimi możliwymi uczuciami.
Kolejne miesiące były najkrótszymi w jego życiu.
Brzuch jego narzeczonej wydawał się urosnąć w kilka godzin, a momenty spędzone z nią mogłyby nie istnieć.
- Będzie nazywać się Kaizer Souki.
- Chcesz zniszczyć mu życie, prawda sadysto?
Tylko ten wieczór był okrutnie długi.
Już przed szpitalem poczuł jak jego serce podchodzi pod gardło, już przed salą porodową jego oczy zaczeły łzawić.

Sam był zaskoczony, jak mocny jest jego uścisk na zimnej, bladej i przeraźliwie szczupłej ręcę Kagury.
Tak bardzo chciał żeby wyrwała dłoń i wrzasneła że to boli, żeby uderzyła go, żeby dała znak życia...
- Zgoda, wygrałaś - udawało mu się wypowiadać zdanie pomiędzy płaczem. - To będzie Souchiro... TYLKO ŻYJ TY IDIOTKO! YATO NIE MA PRAWA UMIERAĆ W TAKIM MOMENCIE!!!
Śmierć zawsze wydawała się być iluzją, dopiero teraz Okita zrozumiał że istnieje.
Że jest bezlitosna.
Że chce ją zniszczyć.

- Yo, Sougo, Souchiro.
Hijikate powitały mordercze spojrzenia ze strony zarówno syna, jak i ojca.
- Jak ty wychowujesz syna, idioto!
Okita Souchiro był niebieskookim brunetem, który odziedziczył cechy sadysty po rodzicach, i którego umiejętności w władaniu mieczem wywoływaly szacunek u rówieśników i piski od rówieśniczek.
Mimo posiadania dopiero ośmiu lat był niezwykle utalentowany.
- Dowóctwo zleciło nam wyłapanie podejrznej szajki. Pożegnaj syna i wychodzimy.
- Słyszałes, Sou-kun, tata idzie zabijać.
- Zabij wicedowóctwe, tato!
Po krótki kazaniu Toushiro i próbowanie wzbudzenia szacunku u chłopca, dwójka policjantów stała w progu drzwi.
- Czekaj!
Sougo, Hijikata i Souchiro spojrzali w stronę schodów prowadzących na górne piętro.
- Zapomniałeś bento, ty idioto.
Kagura pocalowała Okite, wprawiając tym w zakłopotanie całą trójke.
Tuż po ich wyjściu młoda matka głośno przybiła piątkę ze swoim synem.
- Dodałam sos z wasabi.

Nah, taki spodziewany koniec X) Na początku chciałam napisać o tym jak mają dziecko, jak jest im wesoło, że dobrze mieć rodzinę itp... Ale wtedy w mojej playliscie włączyła się jakaś dołująca piosenka i oto wynik XD.

sobota, 9 stycznia 2016

Sakura w księżycu

Okej, jestem znowu :) Tym razem krótka notka o...
Takasugi x Matako.
Nie jestem jakąś fanką tego shipu, jest dla mnie obojętny... Takasugi równie dobrze mógłby być z Bonsai czy kimś innym, ale trzynasty opening zainspirował mnie do napisania tego.

Znowu tam był.
Matako co chwila wzdychając wpatrywała się w Shinsuke, którego wzrok z kolei był utkwiony na drzewie wiśni, oraz jej liściom, opadającym na jego głowę.
Na Ziemi byli już dwa tygodnie... A może więcej. Kijima przestała pilnować czasu.
Dnie spędzali na obowiązkach, zaś w nocy mogli odpocząć - w przypadku Takasugi'ego było to spacerowanie w pobliżu kwitnącej sakury,  a Matako - podziwianie widoku swojego westchnienia na tle pięknego krajobrazu zza jednego z drzew.
Wiosenny wiatr sprawiał że na jej skórze pojawiły się dreszcze, ale ciepło w sercu zrekompensowało jej to poczucie chłodu.
- Miau!
Na zwiniętych kolanach poczuła krótką i jedwabistą sierść, należącą do czarnego kota, już po chwili jego łapki zaczęły ocierać się o jej nogi, jakby prosząc o ciepło.
Natychmiast zdała sobie sprawę że przy takim obrocie przypadków może być zauważona, więc słysząc że miauczenie kota jest coraz głośniejsze, jedyne co mogła zrobić to modlić się i wziąć zwierzaka na ramiona.
- Znowu tu jesteś, Matako.
Usłyszała tak uwielbiany przez nią głos w chwili, gdy miała nadzieje że nie będzie jej to dane.
Kot, wyczuwając coraz bardziej ciężką atmosferę, wyskoczył z rąk blondynki w poszukiwaniu własnej ścieżki.
- Shinsuke - sama! Ano... Przyszłam obserwować teren, i...
Kłamała, a błysk w zielonym oku oku Takasugi'ego zdawał się o tym wiedzieć. Mężczyzna uśmiechnął się, i
- Nie musisz kłamać. Czemu nie obejrzysz pełni księżyca ze mną?
Kijima, dotychczas pełna energii i śmiałości, w tej chwili mogła tylko skinąć głową na znak zgody.
Przy pomocy dłoni Shinsuke wstała, żegnając się z chłodem rosy na trawie, i wspólnie ruszyli w stronę sakury.
Wpatrywała się w tył jego sylwetki, nie wiedząc co powiedzieć, mając pustkę w głowie.
- Wiesz, Matako... Podobno sekret piękna księżyca jest odkrywany dopiero wtedy, gdy jest się z osobą którą chce się go odkryć.
Poczekała chwilę - która była nieskończona - i po zebraniu myśli i uspokojenia pulsu, zaryzykowała.
- W takim razie ja... Już poznałam wszystkie jego tajemnice.
Usłyszała cichy śmiech, jednak inny niż zazwyczaj. Podczas bitwy, walki, pojedynku, jego śmiech był przejawem śmierci. Teraz wydawał się ciepły, normalny.
Tak jakby byli normalną parą kochanków z Edo, obserwującą różowe płatki wiśni.
- Wyjawisz mi go?
Wydawał się szeptać, wprost do jej ucha.
- Myślę że... Sekretem jest ta osoba... Przy niej wszystko może wydawać się piękne.
W następnej chwili zadrżała  - bynajmniej z zimna, przez stres już dawno zrobiło się jej gorąco. Mimo to poczuła na sobie szczupłe acz silne ramię, sprawiające tylko że drżała jeszcze mocniej.
- Myślałaś nad tym kiedy mnie obserwowałaś?
Schowała czerwoną z wstydu twarz w rękach, chcąc ominąć odpowiedź na to wstydliwe pytanie.
Jednak ręka Shinsuke, która z ramion Matako powędrowała w stronę jej odkrytej talii, zmusiła do spojrzenia mu w twarz.
Jego melancholijny wzrok wpatrywał się w nią, wprost czuła kryjące się za nim uczucia.
- Nie chcę cię opuszczać, Shinsuke - sama. Nie chcę spędzać pełni z dala od ciebie, nawet samo widzenie że jesteś obok mi wystarcza.
Teraz on nie wiedział co powiedzieć. Przygotowane w jego głowie dialogi na każdą sytuacje zostały już wyczerpane, jedyne co mógł robić to umocnić uścisk i zastanowić się nad odpowiedzią... Co nie było łatwe, bo choć wyglądał na spokojnego jego myśli leżały pod natłokiem uczuć.
Kątem oka zauważył że dziewczyna zaczyna płakać....
- W tak piękną noc razem z pięknem księżyca odkrywamy swoje skrywane uczucia... Wierzę że to są twoje prawdziwe myśli, ale...
Pochylił się w jej stronę, wypełniając te kilka centymetrów między ich twarzami niepewnością.
- ... nie wolałabyś POCZUĆ że jestem obok, Matako?
Delikatny szept jej imienia, dwuznaczna wypowiedź słodkim głosem, tak mała odległość... Wszystko to podziałało na dziewczynę niezwykle mocno, sprawiając że przestała dbać o poczucie wstydu. Zmniejszyła odległość, po czym spojrzała mu głęboko w oczy, łącząc ich czoła.
- Chciałabym... Jednak to zależy od tego co czujesz. Czy wiesz jak bardzo księżyc jest piękny?
Znał odpowiedź na to pytanie, mówił jej o tym lekki uśmiech, znajdujący się naprzeciwko jej warg. Oczekiwała na tą słodką chwilę.
Na chwilę odpowiedzi, i na nagrodę, że tak długo na nią czekała.
- Teraz wszystko jest piękne.
Trzy centymetry, dwa centymetry, jeden centymetr, kilka milimetrów... Już tylko tyle ich dzieliło.
Lecz była to zbyt idealna chwila.
To była Gintama, seria komediowa, nie romansowa.
- Miau!
Odległość się znacznie zwiększyła, w chwili w której na głowę Takasugi'ego wskoczył kot, równie czarny co nocne niebo, a którego złociste oczy wyróżniały się spośród ciemności.
Kijima zaczęła czuć furie, jednak chcąc wyjść przed swoją miłością na delikatną, wyciągnęła ręce w stronę zwierzęcia.
- Choć do mnie... Kici kici...
Mówiła ciepłym tonem, choć wzrokiem starała się pokazać kotu, jak bardzo w tej chwili nienawidzi jego rasy. W końcu udało jej się go ściągnąć, zanim jednak zdążyła się na nim zemścić, uciekł.
- Takasugi - sama! Nic się nie stało?
- To tylko kot...
Oboje żałowali jego pojawienia się, i stracili nadzieję na kontynuacji wspólnej chwili, gdy słońce zaczęło rozjaśniać krajobraz.
- Matako...
Odpowiedział mu pytający wzrok.
- Dzisiejszej nocy nie ma pełni... Mimo to poczujesz jej piękno.



Nie chciałam zrobić typowego jak dla mnie shota, i w tak pięknej chwili postanowiłam im przerwać >:D. Eh... Tak długo czekałam na nowy odcinek Gintamy... Nie dość że walka Kamui vs Kagura to nowy ending i opening... W ciągu przerwy świątecznej niby poprawili grafikę, sama kreska oczu to potwierdza, ale... Uh, no nie wiem, taka jakaś mało Gintamowa i prosta jest ta grafika X)