sobota, 19 grudnia 2015

Nie wolno Ci umierać, głupia.

Moja wersja jednego z odcinków nowej Gintamy ^^


W sali czuć było smutek i żal. Wszyscy milczeli, wysyłając do siebie odczuwane emocje za pomocą wzroku, wyjątkiem były Otose, które co parę chwil rzucała uwagi na temat ceremonii pogrzebu, oraz Soyo, pogrążona w żałobie płakała na skraju łóżka szpitalnego.
Kagura, domniemanie martwa, miała ochotę płakać razem z nią. Niewinny żart, jedyny sposób na zwrócenie na siebie uwagi zmienił się w cierpienie, które każdy musi przeżywać.
" Śmiejcie się! Na co czekacie! Będę mogła się obudzić mówiąc że to przez wasz hałas..."
Dziewczyna jednak wiedziała że nie jest Krillynem, i nawet jako Yato nie miała prawa nagle ożywać. Jej plan już dawno był zrujnowany, a od dłuższego czasu zastanawiała się nad możliwością pogrzebu, i późniejszej ucieczki z trumny.
Ale w takim razie nie mogła by wrócić do Yorozui.
"A Gin'owi w kinówce wolno było od tak sobie wrócić."
- Oj, możecie przestać tak się mazać?
Usłyszała znajomy głos, jednak przez obserwujących ją przyjaciół nie mogła się odwrócić, więc zdana była tylko na słuch.
- Gdziekolwiek jest ta idiotka, w piekle czy niebie - być może jest jakiś raj dla kosmitów - pewnie się z was śmieje.
Usłyszała mruknięcia i szepty, a wśród nich kroki. Już po chwili nad nią stanął czerwonooki brunet, lekko się uśmiechający.
- Prawda, Chinko?
Widząc że uśmiech nie był jak zwykle sadystyczny, wręcz wyczuwając w nim sympatie, poczuła jak serce jej przyśpiesza.
Przestraszona tym, że chłopak to usłyszy, w myślach wmówiła sobie że puls jest spowodowany obrzydzeniem do policjanta.
Soyo jednak nie zastosowała się do porady - a wręcz przeciwnie. Wybuchnęła płaczem, i złapała leżącą za zimną dłoń.
- Kagura! Obiecałam ci że spełnie każde twoje życzenie! Ale nie to, dlaczego zażyczyłaś sobie umrzeć!?
"Nie Soyo, raczej nikt normalny nie życzy samemu sobie śmierci. Chociaż ten idiota powinien."
Tokugawa nawet nie mogła odgadnąć o czym myśli jej przyjaciółka, więc nieświadoma nadal płakała.
Shinsengumi stojące obok z bezradnością patrzyli jak obiekt ich ochrony cierpi.
- Powiedz, co chcesz Kagura? Zrobię co powiesz, jak ma wyglądać twój pogrzeb? Jaki kolor trumny, Gdzie...
Nie dokończyła, bo ogarnęła ją kolejna fala rozpaczy. Mimo że były to tak bezsensowne w tej sytuacji słowa, Yato tym razem nie odripostowała jej w myślach.
Powstrzymywała się by nie wzmocnić uścisku rąk.
''Mam dość! Zaraz się obudzę i...''
Poczuła jak cień na nią pada, i ani się zorientowała, Sougo był tuż nad nią. Chłopak ją delikatnie objął, co spowodowało poruszenie z strony Shinsengumi, kilka przekleństw z strony Gintoki'ego, oraz krwotok z nosa u fanek.
U samej zaś Kagury chęć pisku, a kiedy Okita dmuchnął jej do ucha miała ochotę uczynić z niego obiekt przemocy.
Poczuła że traci świadomość wraz z lekkim ugryzieniem w ucho.
- Oi, nekrofilu! Myślisz że tylko dlatego że jesteś z poicji...
To było ostatnie co słyszała Kagura.


- ... nigdy nie lubiła przygnębiających chwil. Zawsze śmiała się z smutnych ludzi, dlatego za każdym razem gdy na ekranie pojawiał się Olqoirra rechocząc rzucała w niego sunkobu, tym samym przeszkadzając wszystkim oglądającym, a dzień jego śmierci oznaczyła w kalendarzu jako Prima Aprilis.
Yato otworzyła oczy, dziękując że nikogo nad nią nie ma. Zaraz potem wzrokiem dyskretnie zaczęła kogoś szukać, nie słuchając głosu lekko zdenerwowanego Sakaty.
Przez uszy przeszło jej tylko ostatnie zdanie.
- Witamy, a jednocześnie żegnamy, na pogrzebie Kagury z klanu Yato, członkini Yorozui... Shinpachi, dawaj te chusteczki!
Zaraz potem po sali rozniósł się szloch.
"Gin nigdy nie potrafił radzić sobie z emocjami..."
"Martwa" zauważyła gdzie się znajduje.
I bynajmniej nie było to szpitalne łóżko.
Leżała na kolorowych różach, których zapach mocno roznosił się po małej trumnie. Czuła że z przerażenia naprawdę może umrzeć.
- Niech każdy po kolei podejdzie do trumny i wymówi ostatnie słowo.
- To ja będę pierwszy.
 Oczekiwała zobaczenia kogoś znajomego, w końcu kolejny raz dziś - a może po kilku dniach, kto wie ile spała? - ujrzała kapitana siódmego oddziału Shinsengumi, trzymającego czerwoną róże w ręku.
Ten obraz aż nazbyt przypomniał jej telenowele którą ostatnio obejrzała.
Z uśmiechem się w nią wpatrywał, z trudnością powstrzymywał śmiech.
"Czego on ode mnie chce! Nie widzi że mam już kłopoty?''
- Sama tak chciałaś, prawda? Żeby zauważyli jak bardzo jesteś im potrzebna... Cóż, jeśli naprawdę cię kochają powinni zauważyć że twoja śmieć jest udawana... Tak jak ja.
Ostatnie zdanie było prawie niesłyszalne, jednak dotarło do dziewczyny.
 Położył kwiat tuż obok jej twarzy, kolcem lekko muskają jej skórę.
- Muszę przyznać że wyglądasz uroczo położona na kwiatach.. Trumna dodaje ci uroku.
"Ty gnoju!"
- Ty gnoju!
Sekundę później widziała już twarze wszystkich zebranych. Skierowane w jej stronę.
Wszystkie oprócz odwróconego Okity, za to wyraźnie trząsł się z śmiechu.
Pierwszy głos zabrał Gintoki, uprzednio rzucając chusteczki w Shinpachi'ego.
- Kagura, ty idiotko!
Rzuciła się w jej stronę, przez co rudowłosa zaczęła oczekiwać ciosu. Zamiast tego poczuła jak Sakata mocno ją obejmuje.
Shinpachi także do nich dołączył.
- Kagura, wiesz jak się baliśmy?
Cała trójka zaczęła płakać, pogłębiając szok zebranych. Wzruszającą chwilę przerwała im Otae.
- Naprawdę uroczo razem wyglądacie... Co wy na to, żeby pozostali tak na zawsze?
Zaczęła się zbliżać do Yorozuyi, już po chwili dołączyła do nich reszta gości.
- He? Co?
- Szefowo, to ten sadysta...
- NIE!!!!


Na polanie za kościołem ciszę przerwały okrzyki i wrzaski, u znajdujących się na owej polanie Soyo i Sougo powodując uśmiechy.
Okita trzymał jedną ręką fioletową parasolkę, zaś drugą pokazywał nagranie z kamery zamontowanej na sali pogrzebowej.
- Okita, skąd masz tą parasolkę, jest taka sama jak...
- Tej Chinki, prawda? Muszę mieć pewność że po jej pogrzebie przyjdzie do mnie, w końcu może istnieć ryzyko śmierci na udar słoneczny.
Księżniczka uśmiechneła się, wyczuwając w jego głosie coś więcej niż chcę krótką sprzeczke.


- Oj, gnoju!!
- Już mnie tak nazwałaś, może tym razem coś oryginalnego?
Kagura, nadal w białym stroju - choć już lekko nadpsutym po pewnym incydencie - zaczęła szarpać Sougo chcąc odzyskać swoją własność.
Widząc że to daremne, zmęczona splunęła na niego i się położyła na trawie obok.
Brunet do niej dołączył.
- Nienawidzę cię.
O dziwo, to nie Kagura wypowiedziała tą zwykła jak dla nich frazę, tylko Sougo.
Bojąc się spojrzeć jej oczy, znudzonym wzrok trzymała na poziomie nieba.
- Dzisiaj nie tylko ty tak powiedziałeś. Chciałam sprawdzić czy komuś na mnie zależy...
Przypomniały się jej słowa wypowiedziane podczas składania kwiatów, jednak wzięła je za wytwór wyobraźni.
Dziś wydarzyło się tyle rzeczy, że trudno było sobie przypomnieć które były prawdziwe.
- Mi zależy...
Przerwał, co było błędem. Cały czerwony odwrócił się w jej stronę.
Widząc tak dziecinną reakcje, rudowłosa sprytnie się uśmiechnęła.
 - ... Na naszych walkach, nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, Chinko.
Postanowiła zaryzykować.
- Muszę przyznać że wyglądasz uroczo położona na kwia...
Poczuła ból w brzuchu.
- Chciałem cię zdenerwować idiotko!
Tak jak była jedyną osobą która potrafiła z nim walczyć, tak samo była jedyną osobą zdolną go zdenerwować.



Dobra, niespójne, bezsensowne, i dziwny koniec. Nie, nawet nie można tego nazwać końcem. Co to jest?
Nah, wiedzieliście że istnieje fandom z KamuNobu i KamuSoyo XD?
Uważam że Kamui powinien być ze mną sam, ale gdybym miała wybierać, to to drugie.

2 komentarze:

  1. O boże, ale się stęskniłam za tobą :D
    Opowiadanie genialne i licze na więcej, może tym razem coś świątecznego? XD
    Co do Kamuiego on pasuje chyba tylko do samego siebie xD nie potrafie wyobrazić sobie tej postaci w jakimś paringu... XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa alternatywa do zakończenia tych szalonych odcinków z Gintamy. Podoba mi się

    OdpowiedzUsuń