sobota, 9 stycznia 2016

Sakura w księżycu

Okej, jestem znowu :) Tym razem krótka notka o...
Takasugi x Matako.
Nie jestem jakąś fanką tego shipu, jest dla mnie obojętny... Takasugi równie dobrze mógłby być z Bonsai czy kimś innym, ale trzynasty opening zainspirował mnie do napisania tego.

Znowu tam był.
Matako co chwila wzdychając wpatrywała się w Shinsuke, którego wzrok z kolei był utkwiony na drzewie wiśni, oraz jej liściom, opadającym na jego głowę.
Na Ziemi byli już dwa tygodnie... A może więcej. Kijima przestała pilnować czasu.
Dnie spędzali na obowiązkach, zaś w nocy mogli odpocząć - w przypadku Takasugi'ego było to spacerowanie w pobliżu kwitnącej sakury,  a Matako - podziwianie widoku swojego westchnienia na tle pięknego krajobrazu zza jednego z drzew.
Wiosenny wiatr sprawiał że na jej skórze pojawiły się dreszcze, ale ciepło w sercu zrekompensowało jej to poczucie chłodu.
- Miau!
Na zwiniętych kolanach poczuła krótką i jedwabistą sierść, należącą do czarnego kota, już po chwili jego łapki zaczęły ocierać się o jej nogi, jakby prosząc o ciepło.
Natychmiast zdała sobie sprawę że przy takim obrocie przypadków może być zauważona, więc słysząc że miauczenie kota jest coraz głośniejsze, jedyne co mogła zrobić to modlić się i wziąć zwierzaka na ramiona.
- Znowu tu jesteś, Matako.
Usłyszała tak uwielbiany przez nią głos w chwili, gdy miała nadzieje że nie będzie jej to dane.
Kot, wyczuwając coraz bardziej ciężką atmosferę, wyskoczył z rąk blondynki w poszukiwaniu własnej ścieżki.
- Shinsuke - sama! Ano... Przyszłam obserwować teren, i...
Kłamała, a błysk w zielonym oku oku Takasugi'ego zdawał się o tym wiedzieć. Mężczyzna uśmiechnął się, i
- Nie musisz kłamać. Czemu nie obejrzysz pełni księżyca ze mną?
Kijima, dotychczas pełna energii i śmiałości, w tej chwili mogła tylko skinąć głową na znak zgody.
Przy pomocy dłoni Shinsuke wstała, żegnając się z chłodem rosy na trawie, i wspólnie ruszyli w stronę sakury.
Wpatrywała się w tył jego sylwetki, nie wiedząc co powiedzieć, mając pustkę w głowie.
- Wiesz, Matako... Podobno sekret piękna księżyca jest odkrywany dopiero wtedy, gdy jest się z osobą którą chce się go odkryć.
Poczekała chwilę - która była nieskończona - i po zebraniu myśli i uspokojenia pulsu, zaryzykowała.
- W takim razie ja... Już poznałam wszystkie jego tajemnice.
Usłyszała cichy śmiech, jednak inny niż zazwyczaj. Podczas bitwy, walki, pojedynku, jego śmiech był przejawem śmierci. Teraz wydawał się ciepły, normalny.
Tak jakby byli normalną parą kochanków z Edo, obserwującą różowe płatki wiśni.
- Wyjawisz mi go?
Wydawał się szeptać, wprost do jej ucha.
- Myślę że... Sekretem jest ta osoba... Przy niej wszystko może wydawać się piękne.
W następnej chwili zadrżała  - bynajmniej z zimna, przez stres już dawno zrobiło się jej gorąco. Mimo to poczuła na sobie szczupłe acz silne ramię, sprawiające tylko że drżała jeszcze mocniej.
- Myślałaś nad tym kiedy mnie obserwowałaś?
Schowała czerwoną z wstydu twarz w rękach, chcąc ominąć odpowiedź na to wstydliwe pytanie.
Jednak ręka Shinsuke, która z ramion Matako powędrowała w stronę jej odkrytej talii, zmusiła do spojrzenia mu w twarz.
Jego melancholijny wzrok wpatrywał się w nią, wprost czuła kryjące się za nim uczucia.
- Nie chcę cię opuszczać, Shinsuke - sama. Nie chcę spędzać pełni z dala od ciebie, nawet samo widzenie że jesteś obok mi wystarcza.
Teraz on nie wiedział co powiedzieć. Przygotowane w jego głowie dialogi na każdą sytuacje zostały już wyczerpane, jedyne co mógł robić to umocnić uścisk i zastanowić się nad odpowiedzią... Co nie było łatwe, bo choć wyglądał na spokojnego jego myśli leżały pod natłokiem uczuć.
Kątem oka zauważył że dziewczyna zaczyna płakać....
- W tak piękną noc razem z pięknem księżyca odkrywamy swoje skrywane uczucia... Wierzę że to są twoje prawdziwe myśli, ale...
Pochylił się w jej stronę, wypełniając te kilka centymetrów między ich twarzami niepewnością.
- ... nie wolałabyś POCZUĆ że jestem obok, Matako?
Delikatny szept jej imienia, dwuznaczna wypowiedź słodkim głosem, tak mała odległość... Wszystko to podziałało na dziewczynę niezwykle mocno, sprawiając że przestała dbać o poczucie wstydu. Zmniejszyła odległość, po czym spojrzała mu głęboko w oczy, łącząc ich czoła.
- Chciałabym... Jednak to zależy od tego co czujesz. Czy wiesz jak bardzo księżyc jest piękny?
Znał odpowiedź na to pytanie, mówił jej o tym lekki uśmiech, znajdujący się naprzeciwko jej warg. Oczekiwała na tą słodką chwilę.
Na chwilę odpowiedzi, i na nagrodę, że tak długo na nią czekała.
- Teraz wszystko jest piękne.
Trzy centymetry, dwa centymetry, jeden centymetr, kilka milimetrów... Już tylko tyle ich dzieliło.
Lecz była to zbyt idealna chwila.
To była Gintama, seria komediowa, nie romansowa.
- Miau!
Odległość się znacznie zwiększyła, w chwili w której na głowę Takasugi'ego wskoczył kot, równie czarny co nocne niebo, a którego złociste oczy wyróżniały się spośród ciemności.
Kijima zaczęła czuć furie, jednak chcąc wyjść przed swoją miłością na delikatną, wyciągnęła ręce w stronę zwierzęcia.
- Choć do mnie... Kici kici...
Mówiła ciepłym tonem, choć wzrokiem starała się pokazać kotu, jak bardzo w tej chwili nienawidzi jego rasy. W końcu udało jej się go ściągnąć, zanim jednak zdążyła się na nim zemścić, uciekł.
- Takasugi - sama! Nic się nie stało?
- To tylko kot...
Oboje żałowali jego pojawienia się, i stracili nadzieję na kontynuacji wspólnej chwili, gdy słońce zaczęło rozjaśniać krajobraz.
- Matako...
Odpowiedział mu pytający wzrok.
- Dzisiejszej nocy nie ma pełni... Mimo to poczujesz jej piękno.



Nie chciałam zrobić typowego jak dla mnie shota, i w tak pięknej chwili postanowiłam im przerwać >:D. Eh... Tak długo czekałam na nowy odcinek Gintamy... Nie dość że walka Kamui vs Kagura to nowy ending i opening... W ciągu przerwy świątecznej niby poprawili grafikę, sama kreska oczu to potwierdza, ale... Uh, no nie wiem, taka jakaś mało Gintamowa i prosta jest ta grafika X)

1 komentarz:

  1. Łooo jak na tak obojętną mi parę, to wzbudziłaś me zainteresowanie, spodobało mi sie xD

    OdpowiedzUsuń